Temat rzeka...ulubionych gier było sporo..hehe  w czasach kiedy skaczący kwadrat był szczytem techniki rozrywki multimedialnej. :D

Amigi nie miałem,zostałem na C64 bez stacji dyskietek,czyli jedynie na kaseciaku ale i tak było zajebiście :D

Nie zapomnę nigdy dzwięku wgrywanej gry,,nic tak nie rysowało beretu jak pasy na telewizorze i przenikliwy czasem nieznośny pisk..haha a jak już znieśliśmy te męczace najdłuższe sekundy,czy minuty swego życia to dostaliśmy komunikat "LOAD ERROR" ... i znowu śrubokręcik w rękę i ustawianie pasów głowicy :P  Masakrejszyn :)

Najważniejsza była ta tylnia wkładka gdzie resetowałeś gre,czy cały komputer..wiem na początku miałem to coś i nazywało się "PLUS"..kurrr większość gier sie nie odpalało,ale potem w moje ręce wpadła wkładka o nazwie "BLACK BOX" i wtedy już mój Comodorek hulał wyśmienicie...hmm do momentu kiedy przekręciłem śrubkę w głowicy kaseciaka,,haha ale od czego były szkolne komputerownie w pedałówie (sto lat temu jak na wiosce nie wiedzieli co to IBM,nawet nie wiem czy to cos już było w ogóle w PL),mała podmianka i znowu miałem sprawną bestię w domu :)  Tak sie kombinowało,załatwiało gry ,wymieniało kasetami haha każda gra była tak cenna że się ją przechodziło i patrzyło ze stresem czy się nie skończy,urwie czy to nie jest tylko jedna plansza i papa :) bezcenne :)    teraz wszystko ogólnie dostępne,wszystko można kupić,ściągnąć,ahhh takie bezwartościowe...